Aby wyświetlić tę zawartość zainstaluj lub zaktualizuj odtwarzacz Flash Player.

Poczet proboszczów sochaczewskich (Parafia św. Wawrzyńca w Sochaczewie)

Spis treści

W okresie zaborów i I wojny światowej (1793–1918)

W ostatnich latach wolnej Rzeczypospolitej i na początku rządów pruskich funkcję proboszcza sochaczewskiego pełnił ks. Fabian Richter (proboszcz sochaczewski w latach 1785–1796). Przeżywał liczne trudności nie tylko związane z zajęciem Sochaczewa przez pruskiego zaborcę, ale jakby tego było mało, to za jego „rządów” został doszczętnie zniszczony kościół parafialny. O zniszczeniu kościoła, jak i o stanie liczbowym miejscowego duchowieństwa (dominikanie, dominikanki) wspomina m.in. tzw. kwestionariusz pruski sporządzony na polecenie nowych władz zaborczych w 1794 roku [Pełny niemiecki tekst kwestionariusza, jak i jego tłumaczenie na język polski ukaże się w przyszłości w książce autorstwa Bogusława Kwiatkowskiego, „Dzieje Sochaczewa”, t. 4: Czas zaborów (1793–1918), a jeszcze później na stronie internetowej]. Kiedy 6 kwietnia 1793 roku spłonął doszczętnie kościół parafialny wraz z zabudowaniami i dzwonnicą ks. Fabian Richter wyraził zgodę by ruiny i zgliszcza zostały rozebrane przez sochaczewską społeczność żydowską i zużyte na budowę bóżnicy. Zezwolono Żydom na rozebranie gotyckiej fary pod warunkiem, że w razie stawiania nowego kościoła oddadzą taką samą liczbę cegieł lub zapłacą 5 000 złp. Był to przypadek wyjątkowy. W dawnej Polsce panował bowiem zwyczaj, że materiał z rozbiórki kościołów przeznaczano na potrzeby budownictwa sakralnego – na budowę lub rozbudowę innego kościoła. W Sochaczewie tak postąpiono po szwedzkim „potopie”, kiedy to rozebrano zniszczony kościół farny, a materiał rozbiórkowy sprzedano dominikanom na remont ich klasztoru i stolnikowi Olbrachtowi Adrianowi Lasockiemu, późniejszemu staroście wyszogrodzkiemu, na remont kościoła w Brochowie, który przeprowadzono w latach 1662–1665.

Po rozbiórce kościoła parafialnego ks. Fabian Richter przeniósł nabożeństwa parafialne do kościoła św. Marii Magdaleny przy klasztorze dominikanek, który znajdował się obok dominikańskiego kościoła św. Mikołaja, oddzielony od niego tylko niewielkim cmentarzem. Z racji tego, iż kościół ten był niewielki, część nabożeństw parafialnych, szczególnie większe uroczystości, odbywały się także w pobliskim kościele dominikanów, którzy od dawna pełnili w parafii sochaczewskiej obowiązki wikariuszy. Jeśli chodzi o administrację kościelną to Sochaczew przez wieki należał do diecezji poznańskiej. Jednak kiedy za staraniem rządu pruskiego, na mocy bulli papieża Piusa VI (1775–1799) „Ad universam agri Dominici curam” z 16 października 1798 roku, z archidiakonatu warszawskiego powstała diecezja warszawska dekanat sochaczewski wszedł w jej skład.

W 1797 roku nowym proboszczem sochaczewskim został ks. Sebastian Richter (proboszcz sochaczewski w latach 1797–1818). Jego rządy przypadają na czasy rządów pruskich w mieście, na okres Księstwa Warszawskiego i początek okresu zwanego Królestwem Polskim. O ile w pierwszym z okresów działalność Kościoła była znacznie utrudniona, pozbawiano go wielu nieruchomości, to w Ustawie Konstytucyjnej Księstwa Warszawskiego deklarowano, iż „wszelka cześć religijna jest wolna i publiczna” (art. 2) oraz że „religia katolicka, apostolska rzymska jest religią stanu” (art. 1). Proklamowano więc zasadę wolności wyznaniowej. Pojęcie religii stanu oznaczało wówczas stosowanie ceremoniału katolickiego w uroczystościach państwowych. Stanowiło to wyraz utrzymania prawnego uprzywilejowania wyznania rzymskokatolickiego, którego pozycja mimo to uległa wyraźnemu osłabieniu. Konferencja biskupów występowała o przywrócenie wyznaniu rzymskokatolickiemu pozycji religii panującej. Natomiast władze krajowe zmierzały do podporządkowania Kościoła rzymskokatolickiego państwu. Mimo intensywnych zabiegów nie doszło ostatecznie do zawarcia konkordatu ze Stolicą Apostolską.

Jeśli chodzi o administrację kościelną to Sochaczew cały czas stanowił siedzibę dekanatu, obejmującego 17 parafii: Bolimów, Brochów, Brzozów, Giżyce, Kampinos, Kaski, Kozłów Biskupi, Kozłów Szlachecki, Kurdwanów, Mistrzewice, Młodzieszyn, Rybno, Sochaczew, Szymanów, Trojanów, Wiskitki i Zawady. Funkcję dziekana dekanatu sochaczewskiego na początku pełnił ks. Jakub Żegocki (1782–1809), a po nim funkcję objął ks. Józef Dobrowolski (1809–1824). Z okresu rządów ks. Sebastiana Richtera zachowała się księga chrztów, zgonów i ślubów (1813). Według postanowienia wykonawczego z 23 lutego 1809 roku duchowni w parafii mieli pełnić funkcję urzędników stanu cywilnego (art. 1). Najpierw musieli oni sporządzić akt cywilny czynności, a dopiero potem dokonać obrządku religijnego (art. 2). Nie byli jedynie zobowiązani ogłaszać cywilnych rozwodów, czy udzielać ślubów cywilnych (art. 4).

W konstytucji Królestwa Polskiego podobnie jak w poprzednim okresie zapisano, iż „religia katolicka-rzymska (…) będzie, przedmiotem szczególniejszej opieki rządu, nie uwłaczając przez to wolność innych wyznań, które wszystkie bez wyłączenia, obrządki swe całkowicie i publicznie pod protekcję rządu odbywać mogą” (art. 11), dodano również zapis że, „fundusze posiadane teraz przez duchowieństwo katolicko-rzymskie (…) będą uznane za własność niewzruszoną” (art. 13). Po zawarciu konkordatu pomiędzy papieżem Piusem VII (1800–1823), a carem Aleksandrem I (1802–1825) w 1817 roku, na mocy bulli papieskiej „Militantis Ecclesiae regimini” z 12 marca 1818 roku, diecezję warszawską podniesiono do godności archidiecezji. Nowe arcybiskupstwo zostało utworzone z diecezji warszawskiej oraz wchłonęło spory teren archidiecezji gnieźnieńskiej z Łowiczem. Ponadto dołączono do niego kilkadziesiąt parafii z diecezji lubelskiej oraz po kilka z płockiej i kujawsko-kaliskiej. Sochaczew cały czas był siedzibą dekanatu.

Na czasy duszpasterzowania parafią ks. Jana Kieysa  (proboszcz sochaczewski w latach 1819–1823) przypadają zmiany w liczbie osób duchownych pracujących w parafii. Najpierw w 1818 roku Sochaczew opuściło kilka dominikanek. Budynki przez nich zajmowane zostały przekazane w dwa lata później na rzecz miasta. Klasztorne podwórze, stajnie, obory, szopę, drwalnię, chlewiki, dwa skrzydła gmachu klasztornego, pokoje gościnne i furtę przejęło na kwa­tery wojsko i administracja rządowa na biura. Początkowo zakonnicom pozostawiono jedynie 3 cele w skrzy­dle budynku przylegającym bezpośrednio do kościoła, od­dzielając je ścianą działową od pozo­stałych zabudowań. Zajęto również klasztorny kościół, który od czasu zniszczenia przez Prusaków w 1793 roku kościoła farnego, służył również jako świątynia parafialna.

Władze administracyjne i woj­skowe nalegały na dominikanki, aby się z Sochaczewa zupełnie wyniosły, nie było jednak funduszy na transport. Dopiero dzięki 5 dukatom od prowincjała o. Damiana Dzieszkowskiego wynajęto dwie furmanki, które zabrały pozostałe dominikanki Annę Nitsch i Różę Ziemkowską do klasztoru dominika­nek w Piotrkowie, dokąd przybyły 13 października 1820 roku. Komisja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego 25 października 1821 roku oznajmiła w piśmie skierowanym do arcybiskupa warszawskiego Szczepana Hołowczyca, że przyznała fundusze sochaczewskie klasztorowi piotrkowskiemu ze względu, że ten ostatni posiada szczupłe i niewystarczające na swe utrzymanie fundusze. Tym tłumaczono rządowe rozporządzenie dotyczące przeniesienia sochaczewskich zakonnic do Piotrkowa. Fundusze sochaczewskie według spisu z 1818 roku, wniesione potem do banku warszawskiego, wynosiły 11,793 rubli 18½ kopiejek, „kompetencya roczna za inkamerowaną wioskę Kuznocin wynosiła 52 ruble i 92 kopiejki” [Więcej informacji o zakończeniu działalności przez klasztor dominikanek w Sochaczewie znajdzie Czytelnik w książce ks. Stanisława Chodyńskiego, „Klasztor Panien Dominikanek w Piotrkowie. Z kroniki klasztornej”, Włocławek 1914].

Ostatnia z sochaczewskich dominikanek, młoda Dominika Nawrocka, która dopiero co złożyła śluby zakonne, znalazła azyl w zgromadzeniu tej sa­mej reguły w Krakowie. Jeszcze przed przeprowadzką zakonnic władze sporządziły kilka protokołów rewizyjnych zabudowań klasztornych. Jeden z protokołów opisuje izba po izbie wygląd klasztoru. Opisane są nawet takie szczegóły, jak funkcja poszczególnych pomiesz­czeń, ilość okien, liczba stopni scho­dów, rodzaj drzwi, posadzki czy sklepienia. Jest to nieocenione źró­dło dla rekonstrukcji wyglądu klasz­toru sprzed jego przebudowy na cele świeckie [Więcej informacji znajdzie Czytelnik w książce Bogusława Kwiatkowskiego „Dzieje Sochaczewa”, t. 4: Czas zaborów (1793–1918), do której autor gromadzi obecnie materiały].

Wkrótce po opuszczeniu Socha­czewa przez ostatnie dominikanki parcelę przy obecnym Placu św. Domi­nika przejęły oficjalnie władze miej­skie, które przekazały zabudowania podominikańskie pod zarząd woj­skowy. Z inicjatywy Komisji Rządo­wej Wojny w latach 1820–1822 za­budowania przebudowano i zaadap­towano na wojskowe koszary. W tym samym czasie regulacja zabudowy Sochaczewa związana z przeprowadzeniem przez miasto tzw. „traktu fabrycznego” wymusiła również likwidację znajdującego się pomiędzy zabudowaniami klaszto­rów dominikanek i dominikanów cmentarza grzebalnego. Przeprowa­dzono tędy drogę (dzisiejszą ulicę War­szawską) w kierunku świeżo usypa­nej grobli i nowego mostu na Bzurze. W czasie prac przy przebudowie kościoła ciała fundatorów Anny i Walentego Łuszczewskich usunięto wraz z innymi z klasztornej krypty, którą przerobiono na lodownię.

Postać kolejnego gospodarza parafii ks. Tomasza Kublickiego (proboszcz sochaczewski w latach 1824–1837) związana jest z założeniem cmentarza grzebalnego dla ludności chrześcijańskiej w Sochaczewie. Odpowiednie miejsce w wieczystą dzierżawę sochaczewskiej parafii przekazały władze miejskie Sochaczewa w osobie burmistrza Kacpra Netzkiego. W rzeczywistości ziemia ta do 1818 roku należała do dominikanek, które zostały zmuszone do opuszczenia Sochaczewa. Plac położony przy drodze prowadzącej do Łowicza (obecnie ulica Traugutta) przejęło miasto. W 1. połowie XIX wieku znajdował się on poza granicami miasta. Obecnie jest to niemal centrum Sochaczewa. Za wyborem tego właśnie miejsca pod przyszły cmentarz przemawiała jego wcześniejsza przynależność do Kościoła, a także ponad dwustuletnia tradycja grzebania w pobliżu ludności żydowskiej Sochaczewa. Jeszcze w 1848 roku miasto pobierało czynsz z cmentarza. Po przeprowadzeniu koniecznych prac przygotowawczych nekropola została poświęcona przez ks. Tomasza Kublickiego. Lokalizacja nowego miejsca pochówku wymagała przełamania wielu przejawów oporu miejscowego społeczeństwa. Wiązało się to z faktem, że poza obrębem miasta dotychczasowy obyczaj nakazywał chować jedynie samobójców, włóczęgów, czy też przestępców straconych w egzekucjach publicznych. Przez kilka pierwszych lat na cmentarzu tym, nazywanym popularnie „w polu”, niewiele rodzin chciało chować swoich bliskich. Przyzwyczajeni do pochówków przy kościołach i klasztorach nie uznawali cmentarza w „nie uświęconym” miejscu. Z początku nie zważali nawet na „akcję uświadamiającą” prowadzoną przez władze państwowe, a nawet miejscowych dominikanów. Wykorzystywali groby rodzinne na dotychczasowym cmentarzu. Rodziny, które tam grobów nie posiadały, musiały skorzystać z nowego cmentarza. Pierwsze groby usypane z ziemi rozmieszczano chaotycznie, nie zaznaczając często żadnym trwałym elementem nagrobkowym. Jak rozległy był teren przeznaczony pod cmentarz – nie wiadomo, natomiast zachowały się informacje o późniejszym trzykrotnym powiększaniu jego areału. Nie wiemy również, jak ta pierwsza nekropola wyglądała. Żadne nagrobki z pierwszego dziesięciolecia cmentarza nie dotrwały do naszych czasów. Najstarszy nagrobek, jaki dotrwał, znajduje się przy tylnej ścianie kaplicy Tomickich, na grobie Józefa Uszyńskiego (zm. 6 lutego 1839 r.), oficera korpusu inżynieryjnego Wojsk Polskich i administratora dóbr ziemskich w Gawłowie.

Za ks. Ksawerego Skowrońskiego (proboszcz sochaczewski w latach 1837–1855) w latach 1840–1842 świątynię parafialną (podominikańską) odnowiono „wybieleniem wewnątrz i zewnątrz. Ołtarze mniejsze prócz głównego, pokostem na tło zielone, a niektóre niebiesko odświeżone zostały. Dachówka na kościele położona, podłoga nowa z tarcic ułożona nakładem zgromadzenia, a staraniem księdza Norberta Michniewicza przeora”. Polityka władz centralnych powodowała, że znaczenie społeczne duchowieństwa było niższe. Pozbawiano proboszczów części dziesięcin pod pretekstem równiejszego uposażenia wszystkich kościołów. Nie znamy obszaru ziemi ornej, jaka w Sochaczewie pozostawała w posiadaniu proboszcza. Życie religijne skupiało się wokół kościoła parafialnego, którą to funkcję pełnił kościół św. Mikołaja. Obszerny i jedyny opis kościoła parafialnego (podominikańskiego) przekazał w 1848 roku Wincenty Hipolit Gawarecki, autor artykułu noszącego tytuł „Wiadomość historyczna o kościele z klasztorem księży dominikanów, w mieście Sochaczewie”, który został zamieszczony w „Pamiętniku Religijno-Moralnym”. Świątynia „obrócona jest wielkim ołtarzem na wschód, drzwiami na zachód. Długość jej, biorąc tę od głównych drzwi do ołtarza wielkiego, wynosi łokci 54, szerokość łokci 24, a wysokość łokci 18. Nawa mała (presbiterium, część kapłańska) jest sklepiona, wielka zaś podbita tarcicami. Wspierają ją sklepienia ośm filarów z muru wywiedzionych, i te przyczyniają się do ich trwałości i mocy. Oświetla go okien 12; daje wstęp dwoje drzwi; podłoga ułożona z tarcic. Organ ustawiony na chórze, o ośmiu jest głosach; ozdoby jego są snycerskiej roboty, w części pozłacane. Grubość muru w nawie małej, dochodzi łokci 2, a w wielkiej łokieć 1 i ćwierć.

Liczy bazylika ta ołtarzy siedm; z tych wielki w kształcie łuku tryumfalnego z pilastrami złoconemi, ozdobną snycerskiego dłuta robotą, w r. 1761 przez Mateusza Szymańskiego, artysty z Łowicza wykonany; za odmalowanie go, prócz złota i farb, zapłaciła Anna z Grabowskich Lasocka, tynfów sto. W tym ołtarzu, jest wizerunek Chrystusa Pana na krzyżu, dzieło niepośledniego dłuta (…). Pod wizerunkiem Chrystusa Pana, stoją Matka Jego najczcigodniejsza, uczeń S. Jan, w znacznego rozmiaru figurach. Po za filarami, są ustawione posągi, prawie naturalnej wielkości, S. Jacka i S. Wincentego z Ferrary, patronów zakonu kaznodziejskiego, obiedwie złocone; u wierzchu ołtarza w oknie, jakoby w przezroczu widzieć się daje statua S. Mikołaja, patrona kościoła tutejszego; cokolwiek niżej na kapitelach (nagłówkach) półkolistych, spostrzegamy dwóch aniołów z skrzydłami rozpostartemi i złoconemi, jeden z nich trzyma włócznię, drugi trzcinę z gąbką (…). W małej nawie są jeszcze dwa ołtarze, S. Wincentego Fereryusza i S. Maryi Magdaleny, z kościoła łowickiego, tejże samej reguły, sprowadzono w r. 1820 do tutejszej świątyni. Obydwa w jednym kształcie, dokładną snycerską robotą wykonane. W pierwszym z nich, obraz S. Wincentego, zasięgający wieku XV, dobrego pędzla, ma kapę zakonną, srebrną; obok obrazu stoją dwie figury znacznej wielkości, jedna biskupa, druga kapłana świeckiego przedstawia. W drugim znajduje się obraz S. Maryi Magdaleny, z oryginału dobrego przekopiowany. W wielkiej nawie kościoła, są cztery ołtarze; z tych najcelniejszy Najświętszej Panny Różańcowej. Ma dwa obrazy: pierwszy czyli zwierzchni, odsuwający się, wystawia Bogarodzicę, podającą różaniec S. Dominikowi z jednej, a S. Katarzynie Seneńskiej z drugiej strony klęczącym; wtóry wyobraża przeczystą dziewicę Maryą, trzymającą dziecię Jezus na ręku, w koło niej wzlatują aniołki, jako wedle królowej swojej i świata. Pokrywa go szata srebrna u dołu rozpostarta, sadzona kamieniami czeskiemi. Zdobią go dwie korony, w promieniach złoconych, jedna na głowie Zbawcy świata, druga na głowie uwielbionej rodzicy Jego, opiekunki nas wszystkich, osobliwie nieszczęśliwych, którzy cierpią i płaczą orędowniczki, słowem, pośredniczki między niebem a ziemią (…).

Obraz ten, ludu tutejszego ucieczka przypięknia dwanaście srebrnych wotów, w dowód czci najwyższej złożonych. Tegoż samego artysty co poprzedzający, jest dziełem ołtarz imienia Jezus. Mieści w sobie dwa obrazy: pierwszy odsuwający się, błogosławionego tegoż Imienia; drugi, dobrego pędzla, S. Jacka, w szacie srebrnej. Następują dwa ołtarze jednokształtne, oparte o filary niebiesko malowane, w r. 1644 uskutecznione, z obrazami S. Antoniego padewskiego i S. Wawrzeńca. Prócz dopiero wymienionych ołtarzy, upoważnia kościół tutejszy wzmiankowana kaplica, w roku 1842 odnowiona i odmalowana, z ołtarzem S. Dominika patryarchy zakonu. Obraz tego błogosławionego, jest dziełem doskonałego pędzla i liczyć ma cztery wieki. Nagrobków tutejsza świątynia z ubiegłych dawno wieków nie obejmuje w sobie; są tylko z r. 1824 dwa napisane: Jana Manugiewicza i Gotfryda Kühnla. Prócz tych są jeszcze dwa portrety, jako to: Anny Łuszczewskiej, podkomorzyny sochaczewskiej, ostatniej fundatorki kościoła tegoż, w r. 1761 malowany, i drugi biskupa nieznanego z nazwiska, bo jest bez podpisu. Groby pod kościołem są dwa, lecz nieobszerne. Spoczywają tu zwłoki Andrzeja Rybińskiego dziedzica Rybna w grobie przed wielkim ołtarzem, po lewej stronie zakrystyi, i Wincentego Reszkowskiego, przeora tutejszego, zmarłego d 17 listopada 1648 r. pochowanego w grobie przed dopiero wymienionym ołtarzem (…). Osobliwości z dawnych wieków, nie znajdujemy tu żadnych, oprócz jednej; jest to relikwiarz ze szczętami S. Jacka, w kształcie ręki uformowany, w srebro oprawny, a przez Franciszka Studzińskiego ofiarowany zgromadzeniu tutejszemu. Monstrancye są dwie, jedna w kształcie snopka; druga nowsza, z promieńmi, zwykłej roboty. Apparatów do służby bożej jest około 50; między temi odznaczają się kapa, ornat, dwie dalmatyki materyi lamowej, naznaczone herbem Potockich pilawą (…)” [Pełny tekst artykułu Wincentego Hipolita Gawareckiego ukaże się w przyszłości w książce autorstwa Bogusława Kwiatkowskiego, „Dzieje Sochaczewa”, t. 4: Czas zaborów (1793–1918), a jeszcze później na stronie internetowej].

Za „rządów” ks. Antoniego Morskiego (proboszcz sochaczewski w latach 1856–1869) po blisko czterdziestu latach odżyła pamięć o obecności w Sochaczewie dominikanek. Mieszczanie sochaczewscy 15 listopada 1859 roku wnieśli do władz Królestwa prośbę, ponowioną w roku następnym, aby im przywrócono klasztor dominikanek. Nadając bieg sprawie, władze państwowe zwróciły się o wyjaśnienie do konsystorza warszawskiego. Ten ostatni 15 września 1860 roku przesłał do klasztoru dominikanek w Piotrkowie listę pytań dotyczących głównie spraw finansowych. Najważniejsze z nich miało zweryfikować przyszłe fundusze na utrzymanie zakonnic i przygotowanie mieszkań w razie umiejscowienia w Sochaczewie klasztoru dominikanek. W imieniu przełożonej zgromadzenia odpowiedzi udzielił o. Marceli Rojkowski. W korespondencji tej wyszło na jaw, że w klasztorze w Piotrkowie żyje jeszcze, ciesząc się zresztą dobrym zdrowiem Róża Ziemkowska, która jako jedna z ostatnich zakonnic opuściła Sochaczew w 1820 roku. Odpowiedz z Piotrkowa przesłano 3 października 1860 roku. Z załatwieniem podania mieszkańców Sochaczewa zbytnio się nie spieszono. Wkrótce wybuch powstania styczniowego tok postępowania przerwał i sprawę ostatecznie zakończono. Więcej już do niej nie wracano. W okresie „rządów” ks. Antoniego Morskiego w związku ze zmianami administracyjnymi zaprowadzono nowy podział dekanatów, dostosowany (jak w Cesarstwie Rosyjskim) do granic powiatów. Sochaczew cały czas był siedzibą dekanatu, składającego się z 18 parafii: Brochów, Brzozów, Giżyce, Głusk, Iłów, Kamion, Kozłów Biskupi, Kozłów Szlachecki, Kurdwanów, Mikołajew, Mistrzewice, Młodzieszyn, Pawłowice, Rybno, Sochaczew, Szymanów, Trojanów i Zawady.

Ograniczono wówczas również swobodę działalności duszpasterskiej duchowieństwa, które poddano nadzorowi policji; zakazano procesji i pielgrzymek. Ukazem z 8 listopada 1864 roku (27 października 1864 roku według starego kalendarza), który stwierdzał że „w czasie zaburzeń, które w tem wynikły w Królestwie, część duchowieństwa Rzymsko-Katolickiego nie okazała się wierną ani obowiązkowi pasterskiemu, ani obowiązkowi poddanych (…) pobudzali do przelewu krwi, poduszczali do morderstw, profanowali mury klasztorne, odbierając w nich świętokradzkie przysięgi na spełnienie zbrodni; a niektórzy wchodzili sami w szeregi buntowników i broczyli swe ręce we krwi ofiar niewinnych” zapoczątkowano likwidację życia zakonnego. Natychmiast zniesiono „jako pozbawione środków dla utrzymania porządku i karności” klasztory w których liczba zakonników była mniejsza niż 8. Taki los spotkał również sochaczewski klasztor dominikanów, w którym znajdowało się 5 zakonników. Kościoły zlikwidowanych zakonów miały przejść pod władzę diecezjalną. Po kasacie zakonu dominikanów w tym samym roku, mocą reskryptu Komisji Spraw Duchownych Nr. 2055 z 11 czerwca 1867 roku miejscowy kościół podominikański został oficjalnie kościołem parafialnym, a stojący obok klasztor – plebanią.

W 1863 roku ukazał się trzeci tom „Krótkiego opisu historycznego kościołów parochialnych, kościółków, kaplic, klasztorów, szkółek parochialnych, szpitali i innych zakładów dobroczynnych w dawnej dyecezyi poznańskiej” autorstwa pisarza religijnego i historyka Józefa Łukaszewicza. Zawiera on m.in. wartościowy opis parafii sochaczewskiej. Autor oparł się w swoim opisie w znacznej części na protokole z wizytacji parafii sochaczewskiej dokonanej w 1603 roku przez biskupa poznańskiego Wawrzyńca Goślickiego. W przeciwieństwie do wspomianego wcześniej Wincentego Hipolita Gawareckiego – jak sam przyznał – nigdy nie był w sochaczewskim kościele parafialnym. Co ciekawe Łukaszewicz nie wiedział kto i kiedy klasztor oraz kościół Dominikanek w Sochaczewie założył, nieznane też mu było wezwanie tego ostatniego [Więcej informacji o sochaczewskich kościołach w 2. połowie XIX wieku znajdzie Czytelnik w książce Józefa Łukaszewicza, „Krótki opis historyczny kościołów parochialnych, kościółków, kaplic, klasztorów, szkółek parochialnych, szpitali i innych zakładów dobroczynnych w dawnej diecezji poznańskiej”, t. III, Poznań 1863; w przyszłości pełny tekst Józefa Łukaszewicza na stronie internetowej. Z informacji, które zanotowały ówczesne źródła warto wspomnieć o ślubie, który udzielał ks. Morski sześćdziesięciosześcioletniemu wdowcowi Michałowi Eustachemu Goleńskiemu (burmistrz sochaczewski w latach 1851–1860) 1 maja 1860 roku z panną Teklą Jaworską „lat dziewiętnaście mającą, przy familii w Sochaczewie zostającą”. Ślub ten odbił się szerokim echem w Sochaczewie ze względu na różnicę wieku pary młodej. Do uroczystości doszło dopiero tuż po opuszczeniu przez Goleńskiego stanowiska burmistrza w Sochaczewie. Wcześniej pełniąc urząd burmistrza Goleński na podobny związek małżeński nie uzyskał by zgody władzy zwierzchniej.

O następnych gospodarzach parafii ks. Franciszku Siennickim (proboszcz sochaczewski w latach 1869–1898) i ks. Franciszku Sadowskim (1899–1902) posiadamy niewiele informacji. Dotyczą one jedynie remontów świątyni parafialnej, jak również udziału w uroczystościach miejskich. Obaj poza tym pełnili funkcję dziekanów dekanatu sochaczewskiego. Z pierwszym z wymienionych proboszczów związana jest również sprawa obszaru ziemi, pozostałym po spaleniu się kościoła w roku 1793. Jak pisze ks. Garncarek „przez pewien okres czasu miejsce to było szanowane i w nale­żytym utrzymane porządku. W roku 1873 a więc w osiemdzie­siąt lat po spaleniu kościoła, gdy żyjące w tym okresie pokolenie już tak żywiej nie odczuwało charakteru kościelnego tego placu” ówczesny naczelnik powiatu sochaczewskiego Mikołaj Plec postanowił urządzić tu ogród. Ks. Siennicki nie zgo­dził się na tę propozycję i wysłał raport do Kurii Biskupiej, przed­stawiając faktyczny stan rzeczy. Ks. Siennicki uzy­skał tyle, że w Magistracie w Sochaczewie spisano wobec ówczesnego burmistrza Sochaczewa Ezechiela Filipowicza protokół, w którym proboszcz „oddawał Magistratowi ten plac w bezpłatną używalność, a Magistrat miał urządzić park i go w porządku utrzymywać, a nadto zobowiązał się na żądanie proboszcza parafii Sochaczew plac ten z ogrodzeniem i wszelkimi drze­wami oraz krzewami zwrócić parafii Sochaczew”. Kolejną stratą dla parafii było przejęcie przez miasto obszaru ziemi zwanej „świętoduszką”, czyli obszaru ziemi gdzie znajdował się kościół Świętego Ducha (w pobliżu obecnego skrzyżowania ulicy Warszawskiej z ulicą 1 Maja). „A jednak rząd moskiewski znalazł w So­chaczewie kilku zdrajców sprawy kościelnej – pisze ks. Garncarek – gdyż burmistrz miasta Sochaczewa (Seweryn Suchodolski – B.K.) i kilku fałszywych świadków zeznało przed Komisją rosyjską w dniu 21 kwietnia 1869 r., że ziemia „Świętoduszka” nigdy kościelną nie była. Rząd moskiewski uszczęśli­wiono, że znalazł kilku fałszywych świadków odebrał tę ziemię Kościołowi a oddał Magistratowi”.

Więcej informacji pojawia się dopiero przy ks. Feliksie Tacikowskim (proboszcz sochaczewski w latach 1903–1918). Ten ostatni po za funkcją proboszcza cały czas pełnił również funkcję dziekana sochaczewskiego. Jego praca duszpasterska przypadła na niezwykle trudny okres działań I wojny światowej. Dramatyczne chwile proboszcz przeżył już w wigilię Bożego Narodzenia 1914 roku, kiedy to „około 16 mieszkańców zebrało się w kościele aż tu Niemcy wszczeli tak straszną strzelaninę, że ks. kanonik zapytał zebranych, czy ma odprawić ostatnią prawdopodobnie pasterkę. Odpowiedziano: - tak jest, pomódlmy się chociażby ostatni raz. Pociski armatnie z potężnym wyciem przelatywały z obu stron nad kościołem, kule karabinowe przedostawały się do wnętrza, tkwiły w ścianach lub odbijały się padając na posadzkę. Modlący się mimo woli mocniej tulili się do ścian i kolumn szukając schronienia, a ks. kanonik z kościelnym, nieruchomo klęczeli u stóp ołtarza, odprawiając ostatnią pasterkę”.{multithumb popup_type=lightbox blog_mode=popup thumb_width=200 thumb_height=133}

kosciol_sw_mikolaja.jpg

Kościół św. Mikołaja zniszczony w wyniku działań wojennych. Pocztówka z 1915 roku. Fot. Zbiory prywatne Bogusława Kwiatkowskiego.

Kościół parafialny w 1914 roku został zburzony niemieckimi pociskami armatnimi, podobnie jak pobliskie zabudowania po klasztorze dominikanek. Po kościele parafialnym pozostała jedynie frontowa fasada muru do wysokości istniejących skarp, ściana zaś od strony rzeki niemal całkowicie uległa zniszczeniu. Podobnie było z ogrodzeniem i drzewami w ogrodzie miejskim znajdującym się na obszarze pierwotnego kościoła i cmentarza parafialnego. Ks. Tacikowski ogrodził wprawdzie ten plac topolowymi słupami, miejscowa ludność jednak rozkradła je na opał. Po wkroczeniu wojsk niemieckich do miasta, proboszcz kilka dni przesiedział w podziemiach, więziony przez Niemców jako zakładnik. Wobec zniszczenia kościoła parafialnego odprawianie nabożeństw przeniesiono do kaplicy dworu w Czerwonce, którego właścicielem była rodzina Garbolewskich. Mimo wielu trudności sochaczewski proboszcz niósł pociechę chorym na tyfus i cholerę. Z czasem Niemcy nakazali proboszczowi opuścić Sochaczew, zamieszkał zatem w Szymanowie. Stamtąd zarządzał dekanatem, pełniąc jednocześnie obowiązki kapłańskie w klasztorze Sióstr Niepokalanek. Opiekował się także chorymi na cholerę w miejscowym szpitalu. Po kilku miesiącach, w 1915 roku, ks. Feliks Tacikowski powrócił do Sochaczewa i z rąk okupanta odebrał były klasztor oraz kościół dominikanek. Po jego odbudowie nabożeństwa znowu mogły być tu odprawiane. W 1918 roku proboszcz kolejny raz opuścił parafię, tym razem już ostatecznie, przechodząc na rektorat przy Cmentarzu Bródzieńskim w Warszawie.